1 września 1939 r. Niemcy zaatakowały Polskę, a kilkanaście dni później, od wschodu, na jej terytorium wkroczyła Armia Czerwona. Niemcy i Sowieci dokonali rozbioru Rzeczypospolitej, rozpoczynając swoje krwawe rządy.
Do sowieckiej niewoli trafiło m.in. ćwierć miliona żołnierzy i oficerów Wojska Polskiego. Część szeregowych żołnierzy zwolniono, ale oficerowie Wojska Polskiego, a także tysiące policjantów, żołnierzy Korpusu Ochrony Pogranicza i więzienników trafiło do obozów specjalnych NKWD. Jednocześnie na zajętych przez siebie terenach Sowieci dokonywali masowych aresztowań.
Wyrok na polskie elity wydał Józef Stalin. Wraz z najbliższymi współpracownikami 5 marca 1940 r. podpisał decyzję o rozstrzelaniu jeńców przebywających w obozach w Kozielsku, Starobielsku i Ostaszkowie, a także w więzieniach na terenie Ukrainy i Białorusi.
Polacy byli mordowani w kwietniu i maju 1940 r. strzałem w tył głowy, m.in. w Lesie Katyńskim, Kalininie i Charkowie. Do dziś nie są znane wszystkie miejsca, w których złożono ciała. Łączna liczba zamordowanych, podawana przez Instytut Pamięci Narodowej, wynosi 21 857.
Wśród Polaków zamordowanych wiosną 1940 r. – obok żołnierzy, policjantów i więzienników – byli także przedstawiciele innych zawodów. Wielu z nich miało status oficerów rezerwy Wojska Polskiego i we wrześniu 1939 r. stanęło do obrony zaatakowanej Ojczyzny.
Właśnie w takiej sytuacji znaleźli się m.in. ludzie sportu. Byli wśród nich pierwsi polscy olimpijczycy, a także pionierzy, którzy jeszcze przed odzyskaniem niepodległości przez Polskę przecierali szlaki kolejnym pokoleniom reprezentantów kraju. Historycy oceniają, że ofiarą zbrodni katyńskiej padło kilkuset zawodników i działaczy.
Kłamstwo i pamięć
Tylko guziki nieugięte
przetrwały śmierć świadkowie zbrodni
z głębin wychodzą na powierzchnię
jedyny pomnik na ich grobie
są aby świadczyć Bóg policzy
i ulituje się nad nimi
lecz jak zmartwychwstać mają ciałem
kiedy są lepką cząstką ziemi
– pisał Zbigniew Herbert w wierszu Guziki, poświęconym pamięci swojego kuzyna kpt. Edwarda Herberta, zamordowanego w Katyniu.
Podczas ekshumacji z dołów śmierci – oprócz przestrzelonych czaszek i kości – wydobywano fragmenty mundurów, ordery, guziki, rzeczy osobiste, listy, dokumenty… Wśród nich – legitymację sportową Warty Poznań należącą do piłkarza Mariana Spojdy, policyjną legitymację boksera Zygfryda Wendego, sygnet i zegarek lekkoatlety Juliana Grunera. Za sprawą katyńskich relikwii „ponury grób zaczyna przemawiać” – jak pisał Józef Mackiewicz, świadek ekshumacji w Katyniu. Idzie ku nam człowiek już żywy, który kiedyś żył jak inni, cieszył się, cierpiał, marzył. Skrytobójczo zamordowani wychodzą na powierzchnię i przypominają o pozostawionym po sobie dziele życia – brutalnie przerwanym przez sowieckich zbrodniarzy.
Żaden z decydentów i sprawców zbrodni katyńskiej nigdy nie odpowiedział za swoje czyny. Kiedy 13 kwietnia 1943 r. Niemcy poinformowali o odkryciu masowych grobów w Katyniu, Sowieci obarczyli ich odpowiedzialnością za mord.
Kłamstwo katyńskie – fałszerstwa, manipulacje, prześladowanie rodzin, uniemożliwianie im dotarcia do prawdy oraz uczczenia pamięci pomordowanych – służyło celom politycznym Związku Sowieckiego przez kilka dekad. Dopiero po 1989 r. w Polsce możliwe stały się głoszenie prawdy o Katyniu, starania o rozpoczęcie badań, godne upamiętnienie ofiar i złożenie im należnego hołdu. ZSRS przyznał się do zbrodni dopiero w 1990 r. Jak podkreśla IPN, zbrodnia katyńska do dziś nie została uznana przez społeczność międzynarodową za zbrodnię ludobójstwa, a przez Rosję nawet za zbrodnię wojenną.