Czemu ona tak strasznie bała się wygrać? – zastanawiał się amerykański tenisista William Tilden, uważany za jednego z najwybitniejszych zawodników świata. Był 3 lipca 1937 r. W Londynie, na kortach Wimbledonu, właśnie zakończył się niezwykle emocjonujący i widowiskowy finał singla pań. Jak donosił „Przegląd Sportowy”, niespełna 25-letnia Jadwiga Jędrzejowska zniosła swoją porażkę z godnością i pogodą. Zgubiły mnie nerwy. Ale trudno. I tak cieszę się szalenie, że doszłam do finału. Co rok przecież gram lepiej – powiedziała. Dżed jest najlepszą tenisistką na świecie1 – komplementowała koleżankę Amerykanka Alice Marble.
- Zdjęcie:
, Treść:
Zew kortu
Lubiła mówić, że urodziła się na korcie. Tym, którzy uśmiechali się z pobłażaniem, szybko wyjaśniała: domek, gdzie przyszła na świat, był położony tuż obok kortów tenisowych krakowskiego Akademickiego Związku Sportowego. Z dzieciństwa zapamiętała odgłos odbijanych piłek. Były dla mnie zewem kortu2 – pisała urodzona w 1912 r. tenisistka.
W domu było biednie. Ojciec Jadzi i trojga jej rodzeństwa pracował jako robotnik w krakowskich zakładach oczyszczania miasta. Widząc na twarzach rodziców zatroskanie o byt rodziny, Jadzia wpadła na pomysł: spróbuje zarobić parę groszy, zbierając piłki na korcie. Mama wyraziła zgodę. Od tej pory jej córka spędzała na kortach AZS-u całe dnie. Pewnego razu, w przerwie czyjejś gry, dostała do ręki rakietę. Odbiła kilka piłek z taką mocą, że od tej pory starsi gracze zaczęli patrzeć na nią z podziwem.
- Zdjęcie:
, Treść:
Któregoś dnia otrzymała od taty rakietkę wystruganą z drzewa. Stały się nierozłączne – tak jak nierozłączne były koleżanki Jadzi i ich ulubione lalki. Dziewczynka namawiała kolegów, by wystrugali sobie z drzewa podobne rakietki. Rozgrywali miniturnieje. My już z tobą nie chcemy grywać […]. Ty jesteś dla nas za silna. Idź sobie z powrotem na kort3.
Posłuchała. W wieku 13 lat została członkinią krakowskiego AZS-u – klubu, który już od jakiegoś czasu uważała za swój drugi dom. Jak wspominała po latach, atmosfera w związku była jednak daleka od domowej. Członkinie AZS-u zdawały się nie traktować poważnie nastolatki z ubogiej rodziny i nie chciały, aby była ich partnerką na korcie. Musiała więc trenować z chłopcami. Po latach to właśnie tymi treningami Jadwiga Jędrzejowska będzie tłumaczyć swoje firmowe uderzenie – silny forhend4.
- Zdjęcie:
, Treść:
Polka o masywnym nazwisku i drajwach
Determinacja Jadzi się opłaciła. W meczu międzymiastowym Kraków – Katowice odniosła pierwsze zwycięstwo. Podobno to wtedy postanowiła, że zostanie mistrzynią Polski. Marzenie spełniła szybko – w 1927 r. po raz pierwszy zdobyła tytuł mistrzyni kraju w grze podwójnej kobiet. Rok później wróciła do Katowic – ponownie po tytuł mistrzyni Polski w deblu. Wspólnie z partnerką Groblewską odniosły spektakularny sukces, mając za przeciwniczki Richterównę i Dubieńską, największe gwiazdy ówczesnego tenisa. „Przegląd Sportowy” pisał: Jadwiga Jędrzejowska stała się rewelacją tegorocznych mistrzostw. Takich drajwów chyba nikt w Polsce nie ma. A zaciętość, a talent! Dziewczyna zupełnie instynktownie wyczuwa każdą piłkę i plasuje instynktownie, wszystko to u niej wrodzone. W 1929 r. w Budapeszcie Jadwiga po raz pierwszy reprezentowała Polskę. Do Helsinek, w swoją pierwszą podróż drogą lotniczą, udała się już jako mistrzyni Polski w grze pojedynczej. Zdobytego w Poznaniu tytułu nie oddała przez długie lata5.
- Treść:
Na zawody do Paryża pojechała jako ceniona krajowa zawodniczka, ale dla światowego tenisa pozostawała zupełnie anonimowa. Przeciwniczką Jędrzejowskiej na Rolandzie Garrosie już w pierwszej kolejce była znakomita Elizabeth Ryan. Jadzia przegrała, ale to nie powstrzymało francuskiej prasy sportowej przed wyrażeniem zachwytu Polką, której nazwisko jest tak masywne, jak i jej drajwy. Nazwisko Jędrzejowskiej rzeczywiście sprawiało problem zagranicznym dziennikarzom i zawodnikom. „Dża-dża”, „Dżed” – wymyślali najróżniejsze sposoby na ominięcie konieczności wymówienia trudnej dla obcokrajowców zbitki liter.
- Treść:
Maturzystka Jadzia w Paryżu
Wiosną 1931 r. Jadwiga Jędrzejowska z powodzeniem przystąpiła do egzaminów maturalnych, a chwilę po zdobyciu upragnionego dyplomu wyruszyła na zawody do Paryża. Cel: słynne korty Rolanda Garrosa. Rozmach francuskiego tenisa onieśmielił skromną dziewczynę z Krakowa.
Nigdy dotąd nie widziałam tak wielkiego kortu tenisowego. Na olbrzymich trybunach mogło się pomieścić 20 000 widzów. W owych czasach nie znałam kulis sportu tenisowego […]. Oglądam mecze rozgrywane przez Borotrę czy Cocheta. Siedzę na trybunie jak urzeczona, nie mogąc od nich oderwać oczu. Nie wiedziałam wówczas, że Borotra jest bardzo bogatym człowiekiem i może sobie pozwolić na podróżowanie po całym świecie i grę w tenisa niemal przez okrągły rok, i nawet przez głowę mi nie przeszło, że Cochet posiada wielki sklep ze sprzętem tenisowym, że dzięki reklamie, którą zdobył na kortach, dorobił się majątku i również wiele czasu może poświęcić „białemu sportowi”. Wobec tylu sław tenisowych poczułam się kopciuszkiem kortów paryskich. Nikt mnie tu nie znał, nikt nie interesował moją osobą. Niemal zupełnie nie zwracano uwagi na nieznaną, skromnie ubraną dziewczynę.
Źródło: J. Jędrzejowska, Urodziłam się na korcie, oprac. K. Gryżewski, wyd. 2, uzupełnione, Wydawnictwo Sport i Turystyka, Warszawa 1971, s. 42–43.
- Zdjęcie:
, Treść:
Po latach problem wrócił. Kiedy Agnieszka Radwańska awansowała do finału Wimbledonu, dziennikarka „The Times” zadała jej pytanie: Co wiesz o Dża… Dżadżwydża Dżendżedżowska? Czy coś o niej słyszałaś w dzieciństwie?. Radwańska, również krakowianka, oczywiście skojarzyła postać swojej wielkiej poprzedniczki. Myślę, że chodzi o Jadwigę Jędrzejowską – odpowiedziała z uśmiechem. Cieszę się, że jako druga Polka wystąpię w finale Wimbledonu6.
- Zdjęcie:
, Treść:
Polka potrafi
Pierwszy turniej wimbledoński Jadwigi Jędrzejowskiej (1932 r.) nie poszedł po jej myśli – Polka została wyeliminowana już w pierwszej rundzie. Od tej pory robiła jednak zaskakująco systematyczne postępy. W 1933 r. dotarła do trzeciej rundy, w 1934 – do czwartej, w 1935 – do ćwierćfinału, a w 1936 – do półfinału. Rok później, konsekwentnie, awansowała do finału Wimbledonu7. Uległa dopiero Brytyjce Dorothy Round (2:6, 6:2, 5:7). Był to najlepszy finał, jaki widziałem – ekscytował się dziennikarz „Sunday Express”. Poziom gry był wyjątkowo wyrównany i do ostatniej chwili nie było wiadomo komu zwycięstwo przypadnie w udziale8.
Po zejściu do szatni Jadwiga długo płakała. Po latach wspomni ten moment jako walkę dwóch głosów w jej głowie. Jeden kazał natychmiast wrócić do hotelu i nakryć się kołdrą. Drugi przeciwko temu protestował. To właśnie był głos wicemistrzyni świata. Muszę teraz pokazać się w loży dla zawodników, trzeba dowieść, że Polka potrafi z godnością znieść gorycz porażki. Naprzód, głowa do góry!9 – zanotowała w swoich wspomnieniach. Opuściła szatnię z podniesioną głową i udzieliła serii wywiadów brytyjskim mediom.
Po sukcesie na turnieju wimbledońskim coraz więcej osób musiało łamać sobie języki na nazwisku Polki. Miała już wówczas status gwiazdy tenisa. W Polsce popularność tenisistki była tak duża, że na kanwie jej życiorysu powstał film. W obsadzie Jadzi znaleźli się najlepsi aktorzy II RP – Jadwiga Smosarska (jako tytułowa Jadzia) i Aleksander Żabczyński10.
- Zdjęcie:
, Treść:
Królowa siatki
Jędrzejowska przyjechała do Ameryki s/s Waszyngtonem […]. Witała ją w porcie cała kolonia polska i przedstawiciel Związku amerykańskiego p. Moss. Jędrzejowska zamieszkała w pierwszorzędnym hotelu Vanderbilt na Park Avenue11 – donosił „Przegląd Sportowy”, rozpoczynając cykl korespondencji z amerykańskiego tournée Jadwigi Jędrzejowskiej w roku 1937. Na zdjęciu z przywitania Jadwigi w nowojorskim porcie tenisistka wygląda jak gwiazda filmowa. Modny strój, naręcze kwiatów i wpatrzeni w nią przedstawiciele miejscowej Polonii. Wszyscy, którzy znali Jędrzejowską, nigdy jednak nie dostrzegli w niej pychy – w głębi duszy pozostała skromna i nigdy nie zapomniała o trudnych początkach swojej tenisowej drogi. Jędrzejowska nigdy w swojej karierze nie zachowała się nie po sportowemu. Kiedy była u szczytu sławy, znajdowała czas i ochotę, aby poprosić do gry nawet małego juniora i uczyła go najrozmaitszych tajników tenisa12 – napisał kiedyś o koleżance z kortu Bohdan Tomaszewski.
Amerykańskie media nazywały Jędrzejowską polską królową siatki (Polish net queen) i latającą Polką (Polish flying girl)13. Do najważniejszego turnieju w tournée za oceanem – mistrzostw Ameryki – Jędrzejowska przystąpiła jako faworytka. Niestety, podobnie jak w Wimbledonie, szczęście opuściło ją w finale. Po porażce kontynuowała podróż po Stanach. Kontuzjowana, w Los Angeles mogła jedynie podziwiać zawody z trybun. Pewnego dnia wyjątkowo zirytował ją siedzący obok kibic. Zdaniem Jadwigi jego komentarze dotyczące wydarzeń na korcie były zupełnie nietrafione. Postanowiła na głos wyrazić swoje oburzenie, co skończyło się małą kłótnią. I pewnie sytuacja nie byłaby warta odnotowania w pamiętniku, gdyby nie to, że kiepskim znawcą tenisa okazał się… Charlie Chaplin! Na szczęście poróżnieni kibice znaleźli porozumienie i Jadwiga Jędrzejowska odbyła z Chaplinem – swoim filmowym idolem – wiele kolejnych pogawędek na trybunach stadionu14.
- Treść:
Jako najwybitniejsza polska tenisistka Jadwiga kilkukrotnie wyjeżdżała na Riwierę Francuską, która ze względu na łagodny klimat zimą była bardzo popularnym miejscem treningów tenisistów. Także tych grających amatorsko – jak tajemniczy, dystyngowany pan, zwany „Misterem G”. Był to szwedzki król, Gustaw V. Jadwiga niejednokrotnie odbijała piłkę z monarchą (po latach przyznała, że dawała starszemu panu fory)15. Nie mogła wówczas wiedzieć, że za kilka lat, w środku wojennej zawieruchy, poczciwy król Gustaw złoży jej propozycję nie do odrzucenia…
- Treść:
Z łamów przedwojennego „Przeglądu Sportowego”: Tenis – rzecz dziwna…
W zabawny sposób tłumaczył czytelnikom zasady tej dyscypliny sportu publicysta o wdzięcznym pseudonimie „Lou Lou”: Tenis – rzecz dziwna – należy do sportów nie wymagających od zawodnika żadnej odwagi. Gra, niestety, nie polega tutaj na tym, aby przeciwnika kopnąć, podkosić lub przynajmniej „zagrać do niego ciałem”. Przeciwnie, w tenisie właśnie unika się przeciwnika jak ognia, w czym zresztą siatka kapitalnie pomaga. Gra polega tutaj na zatruwaniu stronie przeciwnej życia przez podawanie jej piłki tam właśnie, gdzie jej w danym momencie nie ma i z wyraźną, zupełnie nieukrywaną chęcią ażeby przeciwnik nie mógł odbić podanej piłki.
Autor felietonu nie miał prawdziwego wyobrażenia o trybie życia tenisistów w latach 30. ubiegłego wieku. Jego zdaniem grywali oni przez cały boży rok, mieszkając w najlepszych hotelach i nie stroniąc od bankietów. Dużo gorszy obraz życia tenisistów przed wojną wyłania się ze wspomnień Jadwigi Jędrzejowskiej. Gdy nadchodziła zima, polscy tenisiści musieli odkładać rakiety – w kraju nie było wówczas ani jednego krytego kortu, który umożliwiałby im treningi. Nic więc dziwnego, że z wiosną nasi gracze wchodzili na korty sztywni, jakby dopiero zaczynali się uczyć gry w białą piłeczkę – kwitowała Jadwiga Jędrzejowska. Najwybitniejsza polska tenisistka w 1933 r. osiadła w Warszawie, gdzie została zawodniczką Legii. Nowy klub załatwił jej pracę w firmie sprzedającej sprzęt sportowy, między innymi rakiety do tenisa.
Źródła:
Lou Lou, Moje wykłady o sporcie. Tenis, „Przegląd Sportowy”, nr 68, 26 sierpnia 1937 r., s. 4.
J. Jędrzejowska, Urodziłam się na korcie, oprac. K. Gryżewski, wyd. 2, uzupełnione, Wydawnictwo Sport i Turystyka, Warszawa 1971, s. 52.
R. Gawkowski, Sport w II Rzeczpospolitej, Warszawa 2012, s. 116. - Zdjęcie:
- Zdjęcie:
, Treść:
Jadwiga i Janusz. Przyjaźń mistrzów
Zimą 1932 r. Jadwiga Jędrzejowska przebywała na Riwierze Francuskiej (gra w tenisa o tej porze roku była w Polsce niemożliwa). To wówczas poznała Janusza Kusocińskiego, który w Nicei przygotowywał się do igrzysk olimpijskich w Los Angeles. Jędrzejowska z podziwem obserwowała zmagania Kusocińskiego – zarówno te sportowe (biegacz rozpoczynał treningi codziennie o 7 rano biegiem wzdłuż autostrady), jak i bytowe. Polski Związek Lekkiej Atletyki zapewniał bardzo skromne stypendia. Jadwiga i Janusz zaprzyjaźnili się, przed wojną grywali towarzysko na warszawskich kortach.
Źródło: J. Jędrzejowska, Urodziłam się na korcie, oprac. K. Gryżewski, wyd. 2, uzupełnione, Wydawnictwo Sport i Turystyka, Warszawa 1971, s. 55–56, fot. NAC.
- Zdjęcie:
, Treść:
Wojenny koszmar
Z pogardą ze strony Niemców spotkała się po raz pierwszy już cztery lata przed wybuchem wojny. Niemieccy celnicy w Gdańsku próbowali zarekwirować jej nagrody, które wiozła z Londynu. Zaświadczenie z konsulatu przedstawione przez Jadwigę nazwali polskim świstkiem i rzucili jej dokument pod nogi16. Prawdziwy dramat miał jednak dopiero nadejść.
W sierpniu 1939 r. Jędrzejowska zdobyła tytuł mistrzyni na turnieju w Zurychu. Do kraju wracała przez Niemcy, gdzie skala hitlerowskiej propagandy budziła przerażenie. 1 września Jadwigę obudził huk artylerii. Rozpoczął się koszmar, w którym polscy sportowcy starali się trzymać razem. W listopadzie w warszawskiej kawiarni przy ul. Złotej spotkali się Janusz Kusociński, Jadwiga Jędrzejowska i jej kolega z kortu Ignacy Tłoczyński. Próbowali wspólnie znaleźć sposób na przetrwanie wojennej nędzy. Ktoś rzucił pomysł otwarcia kawiarni sportowców. Postanowili spróbować. Gospodę wynajęli od pana Szajnowicza – wuja Jerzego Iwanowa-Szajnowicza, przyszłego bohatera wojennego i asa wywiadu. W ten sposób powstała gospoda sportowa „Pod Kogutem” przy ul. Jasnej. Zatrudnienie w karczmie oprócz Jędrzejowskiej i Kusocińskiego znaleźli również siostra Jadwigi Zosia, Ignacy Tłoczyński i lekkoatletka, medalistka olimpijska z Berlina Maria Kwaśniewska.
- Zdjęcie:
, Treść:
Znane sportowe nazwiska niestety przyciągnęły uwagę okupanta. Do lokalu zaczęli przychodzić niemieccy żołnierze. To odstraszyło dotychczasowych gości, wśród których było wielu Polaków zaangażowanych w konspirację. 26 marca 1940 r. Niemcy aresztowali Janusza Kusocińskiego w bramie jego domu. Kolejnego dnia przyszli po pozostałych pracowników gospody. Wszyscy trafili na Szucha. Zostaliśmy tam postawieni twarzami do ściany i kto ośmielił się odwrócić był natychmiast brutalnie kopany lub bity – wspominała dramatyczne chwile Jędrzejowska. Na szczęście gestapowcy wypuścili sportowców na wolność. Dla wszystkich było jednak jasne, że gospoda musi zakończyć działalność. Jadwiga podjęła pracę w innej warszawskiej restauracji, ale kiedy okazało się, że jadają tam głównie Niemcy, zrezygnowała. Obsługiwanie ich było zbyt żenujące17 – zanotowała w swoich wspomnieniach.
- Zdjęcie:
, Treść:
Powrót „Mistera G”
Pewnego dnia Jadwiga odebrała wezwanie do stawienia się w siedzibie Gestapo. Niemal mdlejąc ze strachu, poszła w wyznaczone miejsce. Gestapowiec oświadczył, że Jędrzejowska ma wyjechać do Szwecji, zgodnie z życzeniem króla Gustawa V.
Jak się okazało, monarcha wysłał do Berlina pismo, w którym wystąpił do Niemców o odszukanie dawnej partnerki z kortu i przewiezienie jej na teren Szwecji.
Ku zdumieniu gestapowca tenisistka odmówiła wyjazdu. Było mi niezmiernie miło, że mój partner z Riwiery „Mister G” pamiętał o mnie i chciał mi przyjść z pomocą. Jednak nie mogłam zdezerterować z ojczyzny i opuścić mych najbliższych18 – tłumaczyła swoją decyzję po latach Jędrzejowska.
Nie zachowało się zbyt wiele relacji dotyczących losów Jadwigi w okupowanej Polsce. W swoich wspomnieniach odnotowała, że znalazła zatrudnienie w fabryce obuwia. Żyła bardzo ubogo, często nie dojadała. Niegdyś dobrze zbudowana tenisistka, teraz chudsza o ponad 20 kg, była cieniem samej siebie. Przeżyła Powstanie Warszawskie, była świadkiem okrutnych mordów Niemców na Polakach. Z przerażeniem patrzyła na powolną śmierć miasta, które zdążyła pokochać. Kiedy po zakończeniu wojny postanowiła wrócić do domu na Powiślu, odkryła, że został całkowicie spalony. Straciła wszystkie rodzinne i sportowe pamiątki. Przetrwał jedynie srebrny medal z turnieju wimbledońskiego, który zdążyła ze sobą zabrać przed opuszczeniem Warszawy po powstaniu.
Po wojnie Jadwiga Jędrzejowska podjęła udaną próbę powrotu na kort. Dość szybko okazało się, że w kraju wciąż nie ma sobie równych. Poziomu światowego jednak już nie zdołała osiągnąć. Dawna wicemistrzyni Wimbledonu grała profesjonalnie jeszcze długo po 40. roku życia. Po zakończeniu kariery zawodniczej dalej pojawiała się na korcie. Gdy 64-letniej mistrzyni dziennikarz zadał kurtuazyjne pytanie o to, czy wciąż czynnie uprawia tenis, pani Jadwiga się obruszyła. No wie pan. Jak można przestać? – powiedziała. Zmarła w 1980 r. w Katowicach. Została pochowana na cmentarzu Rakowickim w swoim rodzinnym Krakowie19.
- Zdjęcie:
, Treść:
Tenisiści wśród powstańców warszawskich
Do walki o stolicę w sierpniu 1944 r. stanęli wybitni tenisiści. Wielu z nich od początku wojny angażowało się w działalność podziemną. Miejscem spotkań konspiratorów były korty Instytutu Głuchoniemych przy pl. Trzech Krzyży. Jak wspominał Bohdan Tomaszewski, w szatniach – obok rakiet i piłek – przechowywano broń i konspiracyjną prasę.
Bracia Ignacy i Ksawery Tłoczyńscy, Jerzy Gottschalk i Czesław Spychała walczyli w Powstaniu Warszawskim w 139. Plutonie zgrupowania „Ruczaj”. Zasłynął on brawurowym, zakończonym sukcesem atakiem na koszary SS przy ul. Koszykowej. Jerzy Gottschalk zginął w Powstaniu Warszawskim podczas pełnienia służby wartowniczej na ul. Hożej. Ignacy Tłoczyński i Czesław Spychała zostali ciężko ranni.
Tłoczyński w 1946 r. zgłosił się do turnieju w Wimbledonie, by reprezentować w nim Polskę. Ambasada PRL-u w Londynie oświadczyła jednak, że nie ma do tego prawa. Komuniści uznawali Tłoczyńskiego, żołnierza AK, zamieszkałego po wojnie w Wielkiej Brytanii, za wroga. Znakomity tenisista nigdy już nie powrócił do kraju. Pracował w Edynburgu jako trener.
Źródło: Z kortów na barykady. Wystawa z okazji 65. rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego przygotowana przez red. Zbigniewa Chmielewskiego, wystawa online na stronie internetowej Muzeum Sportu i Turystyki w Warszawie [data dostępu: 16 marca 2018 r.].
- Treść:
Przypisy:
1 Gdy klamka zapadła…, „Przegląd Sportowy”, nr 53, 5 lipca 1937 r., s. 1.
2 J. Jędrzejowska, Urodziłam się na korcie, oprac. Kazimierz Gryżewski, wyd. 2, uzupełnione, Wydawnictwo Sport i Turystyka, Warszawa 1971, s. 9.
3 J. Jędrzejowska, op. cit., s. 11.
4 J. Jędrzejowska, op. cit., s. 17–18.
5 J. Jędrzejowska, op. cit., s. 18–19, 34, 36–37.
6 100 lat temu urodziła się Jadwiga Jędrzejowska, www.dzieje.pl, 14 października 2012 r. [data dostępu: 16 marca 2018 r.].
7 3 lipca 1937 r. Jadwiga Jędrzejowska w finale Wimbledonu, www.interia.pl, 3 lipca 2015 r. [data dostępu: 16 marca 2018 r.].
8 Cyt. za: J. Sokołów, Najpiękniejszy finał – pisze prasa, „Przegląd Sportowy”, nr 53, 5 lipca 1937 r., s. 1.
9 J. Jędrzejowska, op. cit., s. 102.
10 K. Szujecki, Życie sportowe w Drugiej Rzeczypospolitej, Bellona, Warszawa 2012, s. 207.
11 Amerykański program Jędrzejowskiej, „Przegląd Sportowy”, nr 62, 5 sierpnia 1937 r., s. 4.
12 J. Jędrzejowska, op. cit., s. 8.
13 H. Szamota, Latającą Polką nazywa prasa amerykańska Jędrzejowską, „Przegląd Sportowy”, nr 71, 6 września 1937 r., s. 6.
14 J. Jędrzejowska, op. cit., s. 111–112.
15 J. Jędrzejowska, op. cit., s. 56.
16 J. Jędrzejowska, op. cit., s. 73–74.
17 J. Jędrzejowska, op. cit., s. 125–130.
18 J. Jędrzejowska, op. cit., s. 130–131.
19 M. Weber, Jadwiga Jędrzejowska – tenis z potrzeby serca, www.tenisklub.pl, 23 grudnia 2010 r. [data dostępu: 16 marca 2018 r.].