2 lipca 1932 r. po południu Stanisław Urban postawił stopę na pokładzie statku SS Pułaski. Kierunek: Los Angeles! W czasie podróży na letnie igrzyska olimpijskie Bulwa – bo tak zwykli zwracać się do Urbana znajomi – starając się utrzymać wysoką formę sportową, trenował z kolegami na specjalnie przygotowanym basenie. Większość wioślarzy, tak jak Staszek, dobrze zniosła morską przeprawę, w przeciwieństwie do lekkoatletów czy szermierzy. Przyzwyczajeni do częstego bujania na wodzie, zachowali dobre humory. Może czuli, że do Miasta Aniołów płyną po olimpijski sukces?
- Zdjęcie:
- Zdjęcie:
, Treść:
Wioślarstwo w budowie
We wtorek 9 sierpnia 1932 r. na brzegach Long Beach Marine Stadium, olimpijskiej areny wioślarskiej, pojawili się reprezentanci Polski. Czwórka ze sternikiem w składzie: Edward Kobyliński, Stanisław Urban, Janusz Ślązak, Jerzy Braun i Jerzy Skolimowski rozpoczęła przygotowania do wyścigu – kto wie, czy nie najważniejszego w sportowej karierze. Oprócz Biało-Czerwonych na starcie półfinałów pojawili się Amerykanie, Japończycy, Włosi, Niemcy, Nowozelandczycy i Brazylijczycy. O triumfie marzył każdy, wszak były to zmagania olimpijskie.
Polacy dzielili szatnię z Francuzami. We wspomnieniach uczestników raz po raz przewijają się zachwyty nad organizacją jubileuszowych X Letnich Igrzysk Olimpijskich w Los Angeles. Gospodarze zadbali o najdrobniejsze szczegóły: od miejsc zakwaterowania do obiektów sportowych. Wspaniale urządzony był pokój do natrysków. Kilka rzędów kranów pozwalało mieć wodę od bardzo gorącej, aż do zupełnie zimnej. Ręczniki, mydło i japońskie trepy do wkładania na bosą nogę – darmo. Stale był też czynny gabinet dyżurnego lekarza i waga do ważenia zawodników1.
- Zdjęcie:
, Treść:
Pewne nowinki mogły wprawiać w zachwyt, bo polski sport wciąż był w budowie. Choć wioślarstwo miało u nas stosunkowo długie tradycje, sięgające lat 80. XIX w., rozwój dyscypliny utrudniały wojny i inne dziejowe zawirowania. Okres wojny światowej, a zwłaszcza bolszewickiej – był naturalnie okresem osłabienia ruchu wioślarskiego. Zniszczenie inwentarza, w niektórych towarzystwach prawie doszczętne, trudne warunki finansowe oraz odpływ najżywotniejszych i najczynniejszych wioślarzy do wojska wpłynęły na zupełne prawie zamarcie i zatrzymanie rozwoju wioślarstwa2.
W 1920 r. zorganizowano pierwsze związkowe regaty. W Brdyujściu stawiło się osiem towarzystw, liczących w sumie 85 zawodników. Pod koniec lat 20. reprezentanci Polski zaczęli się pojawiać na najważniejszych zawodach, od mistrzostw Europy po igrzyska olimpijskie3. W 1939 r., tuż przed wybuchem II wojny światowej, istniały w Polsce 73 kluby wioślarskie, zlokalizowane w 41 miastach4.
- Zdjęcie:
- Zdjęcie:
, Treść:
O tym, jak mocną i ważną grupą sportowców stali się w międzywojennej Polsce wioślarze, świadczy fakt, że na igrzyska olimpijskie do Los Angeles wysłano łącznie 20 zawodników, przedstawicieli tylko trzech dyscyplin: lekkoatletyki, szermierki i właśnie wioślarstwa. Działacze postawili na jakość, a nie na ilość – sytuacja gospodarcza w kraju zwyczajnie nie pozwalała na inną politykę. Koszty podróży i pobytu w Stanach Zjednoczonych były ogromne. Za Atlantyk popłynęli więc najlepsi z najlepszych i… rozbili bank. Dwudziestu olimpijczyków wróciło do Polski z siedmioma medalami: dwoma złotymi, jednym srebrnym i czterema brązowymi. Stuprocentową skutecznością popisały się polskie osady, które wystartowały w trzech konkurencjach i zdobyły medal w każdej z nich (dwójka bez sternika i czwórka ze sternikiem – brąz, dwójka ze sternikiem – srebro). Biorąc pod uwagę wydarzenia, do których doszło kilka miesięcy przed olimpijską rywalizacją, sukces miał jeszcze słodszy smak…
- Zdjęcie:
- Treść:
Czy Bulwa wygrał fuksem?
W murach warszawskiego AZS początek 1932 r. okazał się chłodny. Śnieżne zaspy otuliły okoliczne drogi – ale to nie zimowa aura sprawiła, że w klubie kilka osób było wyraźnie roztrzęsionych. Wszystko przez wioślarzy, bo oto Jerzy Braun, Edward Kobyliński, Janusz Ślązak i Stanisław Urban pokłócili się z działaczami. Konflikt był na tyle poważny, że cała czwórka spakowała manatki i odeszła do Warszawskiego Towarzystwa Wioślarskiego (WTW). Echo sprzeczki jeszcze długo niosło się po warszawskich ulicach. Gazety traktowały konflikt w AZS jako zły prognostyk przed zbliżającymi się igrzyskami w Los Angeles.
Nie wiadomo, dlaczego wioślarze opuścili klub. Może chodziło właśnie o możliwość wyjazdu na igrzyska? WTW było wpływowe. Mogło się postarać, by nowi członkowie – choć nie uchodzili wówczas za najlepszych w kraju – otrzymali przepustki do Stanów Zjednoczonych. Prasa była zbulwersowana. W „Słowie” czytamy: Trzeba wiedzieć, że tylko Budziński i Mikołajczak nie budzili zastrzeżeń, nikt nie negował ich supremacji w kraju. Natomiast cztery faski: Braun, Ślązak, Urban, Kobyliński, starzy wioślarze AZS-u X razy bici przez poznańskie 04 […] wiosenną eliminację wygrali fuchsem, nieprzekonywująco. Wystarczyło. […] Ileż razy taki Kusociński, czy Weissówna, musieli startować, ile dać dowodów swej klasy, by to im zafundowano podróż. Wioślarzom wystarczył jeden marny bieg5.
Gdyby nie fenomenalny występ w Los Angeles, łatka fuksiarza niegodnego igrzysk przylgnęłaby pewnie do Stanisława Urbana na zawsze. On jednak dowiódł swojego talentu i umiejętności.
- Zdjęcie:
, Treść:
„Siła każdej załogi”
Na świat przyszedł w Warszawie, w rodzinie Jana i Stefanii z Kuleszów, 13 września 1907 r. – prawdopodobnie, bo data narodzin przyszłego wioślarza budzi wątpliwości. Bogdan Tuszyński, wybitny dziennikarz sportowy, zauważa, że w encyklopediach czy leksykonach poświęconych polskim olimpijczykom funkcjonują aż trzy wersje: rok 1906, 1907 i 19106.
Stanisław Urban z zawodu był handlowcem. Z zamiłowania zaś – sportowcem. Wielką miłością obdarzył dwie dyscypliny: wioślarstwo i rugby. Przygodę z wiosłami rozpoczął w Kole Wioślarzy Warszawskich, przemianowanym w 1927 r. na Klub Wioślarski „Wisła”. Następnie wstąpił w szeregi AZS Warszawa, by na koniec kariery zawodniczej zasilić WTW.
Inżynier Eugeniusz Lenartowicz, znany działacz wioślarski, opisywał Urbana jako boksera ciężkiej wagi7. I, broń Boże, nie była to uszczypliwość. Staszek miał 188 cm wzrostu i w 1928 r., w trakcie biegu o nagrodę ofiarowaną przez dyrektora Państwowego Urzędu Wychowania Fizycznego i Przysposobienia Wojskowego, ważył 73 kg8.
- Zdjęcie:
, Treść:
Tyle że cztery lata później ważył już o 16 kg więcej! Kto wie, być może za tak dużą zmianę odpowiadały smaczne obiady serwowane mu przez żonę – Janinę Bereżyńską. Lenartowicz zwrócił uwagę na zamiłowanie Urbana do jedzenia: otóż Bulwa miał najlepszy apetyt wśród naszych wioślarzy i z tego powodu przysparzał dużo kłopotu9. Chętnie też robił zakupy, w Los Angeles często widywano go przed sklepowymi wystawami. Koledzy lubili Urbana, bo emanował spokojem. Nieco inaczej niż Janusz Ślązak, jego przyjaciel i rubaszny towarzysz na sportowej drodze, zawsze gotów zrobić komuś kawał. Staszek był niebywale ambitny. W trakcie wyścigów – trudny do prowadzenia. Wszelkie jednak swoje braki techniczne pokrywał ambicją, kolosalną siłą i dużą wytrzymałością10.
- Zdjęcie:
, Treść:
Można się zatem domyślać, że duży atut Bulwy stanowiło przygotowanie fizyczne – które zresztą potrafił wykorzystać nie tylko na wodzie. Uchodził również za jednego z najlepszych rugbistów warszawskiego AZS. Rugby, sport, w którym siła to nie wszystko, gdyż równie istotne są zwinność i boiskowa inteligencja, w latach międzywojennych nie było w Polsce zbyt popularne. Ówczesny opiekun rugbistów AZS, a więc i Staszka – Francuz Malin twierdził, że każdy, kto zapyta polskiego sportowca, czy lubi rugby, usłyszy niechybnie odpowiedź: „uchowaj Boże”, „a któżby się narażał na połamanie kości”11. Ale Staszek grał, i to bardzo dobrze.
- Zdjęcie:
- Treść:
Olimpijski debiut w Amsterdamie
W 1928 r. igrzyska olimpijskie w końcu przyniosły Polsce upragniony złoty medal, zdobyty przez dyskobolkę Halinę Konopacką. Ale i wioślarze dostarczyli rodakom nie lada radości – choć przed wyjazdem do stolicy Holandii musieli pokonać wiele przeszkód.
- Treść:
Staszek wdarł się do krajowej czołówki. Nie wiadomo było jednak, czy zostanie olimpijczykiem. W środowisku wioślarskim wybuchła dyskusja, kto ma pojechać do Amsterdamu. Wszak liczono każdą złotówkę. Jeszcze na tydzień przed początkiem imprezy w „Przeglądzie Sportowym” zastanawiano się, czy lepiej, aby wystartowała tylko ósemka, czy może warto wysłać też czwórkę ze sternikiem. Kolejne pytanie: czy do łodzi mają wsiąść zgrani przedstawiciele jednego klubu, czy może klubowa mieszanka złożona z najlepszych? Podkreślano, że ekspedycja wioślarska będzie najkosztowniejsza, gdyż poza licznym składem zawodników, dochodzi jeszcze koszt transportu łodzi, kierownik ekspedycji i trener12.
- Treść:
Ostatecznie Staszek Urban znalazł się w składzie na igrzyska i spisał się na nich bardzo przyzwoicie. Na otwarcie zmagań na kanale w Sloten – olimpijskiej arenie wioślarskiej – Bulwa i spółka pokonali mistrzów Europy z 1926 r., pewnych siebie Holendrów. Następnie nasi reprezentanci musieli uznać wyższość Brytyjczyków, późniejszych srebrnych medalistów, ale dzięki dobrej postawie w repasażach z Argentyną dotarli do trzeciej rundy. Niestety dostali w niej gorszy, nieosłonięty od wiatru tor i na finiszu zostali wyprzedzeni przez rywali – Kanadyjczyków13. Sukces polskiego wioślarstwa w Amsterdamie, czyli brązowy medal czwórki ze sternikiem i czwarte miejsce ósemki, przyjęto w kraju z wielkim entuzjazmem. Ale czas Bulwy miał dopiero nadejść.
- Zdjęcie:
, Treść:
„Duża rutyna, piękne warunki”
Nim Polacy pojawili się na torach Long Beach Marine Stadium, w kraju odbyły się eliminacje. W Poznaniu złamana została czteroletnia hegemonia gospodarzy z KW 04, których pokonali byli azetesiacy. „Sport Wodny” pisał: Duża rutyna regatowa wioślarzy i piękne ich warunki fizyczne wskazywały, iż zespół W.T.W. będzie pierwszorzędny. Czwórka tego klubu w składzie: Jerzy Braun, Janusz Ślązak, Stanisław Urban, Edward Kobyliński i sternik Jerzy Skolimowski zwycięża w Poznaniu osady K.W. 04, B.T.W., T.W. Płock, ustanawiając świetne czasy14.
Rozpoczęły się przygotowania do igrzysk. O ile kostiumy reprezentantów – czerwone koszulki z orłami, białe spodnie, czapki i szafirowe stroje treningowe – były piękne i nowe, o tyle sprzęt wioślarski należało wyremontować. Łodzie Giewont, Jubilatka i Miss trafiły do warsztatów WTW, a firma F. Karpiński nieodpłatnie naniosła kilka warstw lakieru. Na piórkach wioseł wymalowano kolory narodowe. Łodzie otrzymały piękne szaty w postaci zgrabnych, lekkich, a mocnych skrzyń15 – czytamy w „Sporcie Wodnym”.
- Zdjęcie:
- Treść:
W wiosce olimpijskiej, pierwszej „prawdziwej” w historii igrzysk, Urban wraz z kolegami został zakwaterowany w jednym z domków. Następnie wyruszył na stadion, na uroczyste otwarcie igrzysk. Nie bez problemów… Korespondent „Przeglądu Sportowego” donosił, że tuż przed wyjazdem w naszym teamie poraz pierwszy piękne nogi atletów zostały przyodziane w białe spodnie, cóż więc dziwnego, że „Bulwie” (Urbanowi) spadały one nieposłusznie z brzuszka16.
Między treningami i startami Staszek mógł korzystać z dobrodziejstw wioski olimpijskiej. Ot, chociażby z sali kinowej czy występów artystycznych. Poznawał ludzi z całego świata, a i jego podniebienie miało swoje chwile rozkoszy. Polakom gotował bowiem kucharz specjalnie ściągnięty z Chicago – niejaki Irla.
- Zdjęcie:
, Treść:
„Zimna krew bierze górę”
Edward Kobyliński, Stanisław Urban, Janusz Ślązak, Jerzy Braun i Jerzy Skolimowski zmagania olimpijskie rozpoczęli w drugim półfinale, 9 sierpnia 1932 r. o 15.20.Na trybunach wzdłuż toru zasiadły tysiące widzów. Polacy rywalizowali z gospodarzami, czyli Amerykanami, oraz Japonią. Nie byli faworytami.
Wszystkie osady wystartowały mocno, ale to Biało-Czerwoni, płynący na drugim torze, minimalnie prowadzili. Odpierali niemal każdy atak wioślarzy z USA. Japonia przestała się liczyć. Tylko raz, ok. 1500 m od startu, Staszek i spółka dali się zaskoczyć jankesom. Na moment. Jak pisał jeden ze świadków: Zimna krew naszej czwórki bierze górę. Wysuwa się ona znowuż naprzód i pięknym finiszem kończy bieg o 3 długości przed USA17.
Zwycięstwo Polaków było szeroko komentowane. Bulwa odbierał sporo gratulacji, a w kraju zastanawiano się, czy czwórka ze sternikiem jest w stanie sięgnąć po medal. Trzy dni później w olimpijskim finale do walki oprócz Polaków stanęli Włosi, Niemcy i Nowozelandczycy.
O 15.00 ruszyli. Najmocniej – Włosi, którzy po 500 m mieli przewagę dwóch długości łodzi nad Niemcami. Czwórka polska, wyruszywszy źle ze startu, znajdowała się aż do tej chwili, na czwartym miejscu za Nową Zelandią. Począwszy od 500 m osady niemiecka i polska przyspieszają tempo, dzięki czemu Niemcy zbliżają się do Włochów na jedną długość, zaś Polska wyprzedza Nową Zelandię, a później nawet wysuwa się na drugie miejsce tuż za osadą włoską. Na 1 400 m Niemcy wspaniałym zrywem mijają znów Polskę i zbliżają się o 3 długości do osady włoskiej. Czwórka polska widocznie słabnie i rezygnuje z walki o lepsze miejsce18 – pisał redaktor „Ilustrowanego Kuryera Codziennego”. Biało-Czerwoni ze Stanisławem Urbanem w składzie zostali brązowymi medalistami olimpijskimi. Radość była ogromna!
- Zdjęcie:
- Treść:
Po igrzyskach olimpijskich w Los Angeles Urban był zapraszany na różne uroczystości; odbierał nagrody i dyplomy. W 1933 r. wygrał mistrzostwa Polski w czwórce ze sternikiem i zawody o tytuł mistrza Poznania. W sierpniu tegoż roku wyjechał na wioślarskie mistrzostwa Europy do Budapesztu. Na wodach Dunaju brązowym medalistom olimpijskim poszło źle: zajęli ostatnie miejsce, w przedbiegach przegrali z Węgrami i Czechosłowacją. Co było przyczyną porażki? Wymieniano ich kilka. Jedna z hipotez mówiła o… bólu zęba, przez który Bulwa nie przespał nocy przed startem19.
W 1934 r. Staszek zdobył wicemistrzostwo kraju w dwójce ze sternikiem. Był to jego ostatni sukces w roli zawodnika – wkrótce zdecydował się zakończyć karierę sportową i trafił na kurs dla trenerów wioślarstwa organizowany przez Centralny Instytut Wychowania Fizycznego.
- Zdjęcie:
- Zdjęcie:
, Treść:
Zbrodnia i kłamstwo
Według Ryszarda Wryka Stanisław na sportowej emeryturze poświęcił się pracy szkoleniowej20. Bywał na wioślarskich regatach, które w Polsce miały się dobrze. W sierpniu 1939 r. opinia publiczna poznała skład reprezentacji na mistrzostwa Europy w Amsterdamie, które jednak odwołano. 1 września 1939 r. Niemcy zaatakowały Polskę i rozpoczęła się II wojna światowa.
Dalsze losy Stanisława Urbana nie są dokładnie znane. W wojnie obronnej walczył on w stopniu podporucznika rezerwy21. Następnie trafił do sowieckiej niewoli. Jak podaje Bogdan Tuszyński, jego nazwisko figuruje na listach Moszyńskiego i Tucholskiego22 wśród więźniów obozu w Kozielsku.
W książkach wydanych przed 1989 r. można natrafić na krótkie biogramy Bulwy. Część z nich podaje, że zginął on „w wojennej zawierusze”. Inne, przykładowo Mała encyklopedia sportu, informują, jakoby zmarł… w obozie koncentracyjnym. Ani słowa o Katyniu. Kolejną ofiarą sowieckiej zbrodni – po tysiącach wymordowanych polskich oficerów – stała się prawda. Jej głoszenie okazało się możliwe dopiero po 1989 r.
- Treść:
Przypisy:
1 Polacy na Igrzyskach X Olimpiady w 1932 r., Warszawa 1933, s. 56.
2 Wioślarstwo, „Stadjon” 1925, nr 22, s. 27.
3 Polscy wioślarze po raz pierwszy pojawili się na igrzyskach olimpijskich w 1924 r. – w Paryżu. Niestety nie odnieśli wtedy wielkich sukcesów. Za to już w 1928 r. wywalczyli pierwszy olimpijski medal wioślarski – brązowy, a w 1932 r. aż trzy medale. Za tę cenną uwagę redakcja dziękuje dr. hab. Robertowi Gawkowskiemu.
4 Wioślarstwo. Historia, https://www.pztw.pl/wioslarstwo/historia [dostęp: 29 stycznia 2023 r.].
5 W wirze stolicy. Szermierka i wioślarka, „Słowo” 1932, nr 199, s. 2.
6 B. Tuszyński, Księga sportowców polskich ofiar II wojny światowej 1939–1945, Warszawa 1999, s. 298.
7 Sylwetki naszych olimpijczyków, „Sport Wodny” 1932, nr 12–13, s. 235.
8 Ósemki nowicjuszy, „Sport Wodny” 1928, nr 13, s. 195.
9 Sylwetki naszych olimpijczyków, „Sport Wodny” 1932, nr 12–13, s. 235.
10 Tamże.
11 Kilka słów o rugby, „Stadjon” 1929, nr 14, s. 9.
12 Wyjazd ekspedycji polskiej do Amsterdamu, „Przegląd Sportowy” 1928, nr 29, s. 1.
13 Polska w elicie wioślarskiej świata, „Przegląd Sportowy” 1928, nr 35, s. 2.
14 Polskie eliminacje olimpijskie, „Sport Wodny” 1932, nr 12–13, s. 224.
15 Tamże, s. 225.
16 Pod znakiem 5-ciu kół olimpijskich. Specjalna korespondencja „Przeglądu Sportowego”, „Przegląd Sportowy” 1932, nr 66, s. 5.
17 Polacy na Igrzyskach…, dz. cyt., s. 57.
18 „Ilustrowany Kuryer Codzienny” 1932, nr 224, s. 8.
19 „Przegląd Sportowy” 1933, nr 69, s. 4.
20 R. Wryk, Sport i wojna. Losy polskich olimpijczyków w latach drugiej wojny światowej, Poznań 2016, s. 256.
21 Tamże.
22 A. Moszyński, Lista katyńska. Jeńcy obozów Kozielsk, Ostaszków, Starobielsk zaginieni w Rosji Sowieckiej, Warszawa 1989; J. Tucholski, Mord w Katyniu. Kozielsk, Ostaszków, Starobielsk. Lista ofiar, Warszawa 1991.