Długie niemilknące brawa nagradzają czyn tych, którzy będąc w gorszej pod każdym względem sytuacji, potrafili rzucić na szalę wyższe walory moralne, większą wolę zwycięstwa, większe zdecydowanie, więcej odwagi – pisała prasa po zwycięskim meczu polskich szablistów z Amerykanami na igrzyskach olimpijskich w Los Angeles. Dla brązowego medalisty kpt. Władysława Dobrowolskiego nie było to ani pierwsze, ani najważniejsze zwycięstwo w życiu. Dwanaście lat wcześniej, gdy jego oddział stawał do walki z bolszewikami, Polacy musieli przeciwstawić im swoją determinację, hart ducha i wiarę. Podjęli heroiczny bój w obronie niedawno odzyskanej niepodległości.

Polska piechota wkraczająca do Kijowa podczas wojny polsko-bolszewickiej, 7 maja 1920 r.
Źródło: domena publiczna
Odznaka pamiątkowa I Brygady Legionów, w której służył Władysław Dobrowolski.
Źródło: domena publiczna
Odznaka 6. Pułku Piechoty Legionów, w którym służył Władysław Dobrowolski.
Źródło: domena publiczna
Blok Legiony Polskie.
Źródło: Poczta Polska S.A.
W Strzelcu i w Legionach
Władysław Dobrowolski urodził się 2 stycznia 1896 r. w Małobądzu (dziś dzielnica Będzina) jako syn miejscowego kowala. W obliczu trudnej sytuacji finansowej, w której znalazła się rodzina, jako 15-latek musiał pójść do pracy w jednej sosnowieckich fabryk1. Choć jednocześnie uczył się w szkole handlowej, ważniejsza od zdobywania wykształcenia szybko stała się dla niego praca niepodległościowa. Najpierw wstąpił do miejscowego Koła Młodzieży Niepodległościowej, a jako 16-latek – do Związku Strzeleckiego i PPS. Podobnie jak wielu strzelców, przyłączył się do I Brygady Legionów. Walczył w V batalionie i dwukrotnie został ranny: 3 sierpnia 1915 r. pod Lubartowem i 11 miesięcy później na Reducie Piłsudskiego pod Kostiuchnówką. Po rozbrojeniu wrócił w rodzinne strony i działał w sosnowieckim oddziale Polskiej Organizacji Wojskowej2.
Nadszedł listopad 1918 r. I wówczas całe społeczeństwo polskie przekonało się wreszcie, jak potrzebną była dla kraju Polska Organizacja Wojskowa – pisał Henryk Dławichowski z dąbrowsko-sosnowieckiej POW. – Ona to przedewszystkiem rozbroiła okupantów i wyrzuciła ich precz z polskiej ziemi. Ona to głównie zdobyła i zabezpieczyła dla polskiej armji masę broni, amunicji i wszelakiego sprzętu wojskowego. Ona to obsadziła wszystkie ważniejsze placówki, ażeby w okresie przejściowym utrzymać i zapewnić w kraju ład i porządek […]. Ona to wreszcie, przeprowadziwszy mobilizację swych członków, wzmocniła znakomicie kadry Armji Polskiej, która miała utrwalić zdobytą niepodległość3.
Decydujące kontruderzenie
I rzeczywiście: Dobrowolski, tak jak wielu innych peowiaków, w listopadzie 1918 r. wziął udział w rozbrajaniu zaborcy i od razu wstąpił do Wojska Polskiego, walczącego wówczas na kilku frontach o ostateczny kształt granic młodego państwa. Najważniejsza bitwa, której stawką było ocalenie niedawno odzyskanej niepodległości, miała się rozegrać na przedpolach Warszawy.
W trakcie wojny polsko-bolszewickiej Dobrowolski służył w 6. Pułku Piechoty Legionów w Wilnie4. Jednostka ta brała udział w ofensywie na Kijów, a następnie – po poniesieniu wielkich strat w czasie odwrotu, co wymusiło reorganizację i uzupełnienie – uczestniczyła w słynnej kontrofensywie znad Wieprza. Był to manewr polegający na uderzeniu przez 4. i 3. Armię polskiego Frontu Środkowego w skrzydła i tyły Frontu Zachodniego wojsk bolszewickich, podchodzących pod Warszawę. Kontrofensywa okazała się decydująca dla losów wojny, doprowadziła bowiem do rozbicia wroga. Bolszewicy zostali zmuszeni do odwrotu.
Z Wilna do Paryża
Po zwycięstwie nad bolszewikami por. Dobrowolski osiadł w Wilnie, gdzie się ożenił, zdał maturę, a przede wszystkim rozwijał swoje lekkoatletyczne pasje. Został zawodnikiem Strzelca Wilno, a później Wilii Wilno (w międzyczasie reprezentował też barwy swojego macierzystego 6 pp Legionów). Po zaledwie dwóch latach treningów stał się czołowym polskim lekkoatletą. Nic dziwnego, że w 1924 r. otrzymał powołanie do kadry na pierwsze po odzyskaniu niepodległości igrzyska olimpijskie, w których Polska brała udział.
W czerwcu, na miesiąc przed wyjazdem do Paryża, sprawdzianem dla por. Dobrowolskiego były zawody lekkoatletyczne w okręgu wileńskim. Wygrał w 5 spośród 12 dyscyplin – m.in. w swojej koronnej wówczas konkurencji, czyli w biegu na 100 m5.
Świetne występy w kraju nie przełożyły się niestety na sukces międzynarodowy: wszyscy polscy lekkoatleci zostali wyeliminowani w pierwszym dniu rywalizacji. Dziennikarze jednak pocieszali czytelników, że Polacy zaprezentowali się dobrze i ich wyniki dają nadzieję na przyszłość6.
W sierpniu 1925 r. Dobrowolski zmienił klub – trafił do AZS Warszawa – i wielokrotnie potwierdził, że należy do krajowej czołówki. W ciągu czterech lat zdobył 11 tytułów mistrza Polski (w biegu na 100 i 200 m oraz 110 m przez płotki, rzucie oszczepem, skoku w dal i sztafecie). Aż 15 razy pobił rekord kraju w biegu płotkarskim, skoku w dal i sztafecie. Lekkoatletykę uprawiał do końca lat 20. W międzyczasie ukończył oficerski kurs szermierki w Centralnej Wojskowej Szkole Gimnastyki i Sportów – i właśnie z tą dyscypliną miał się związać na dwie kolejne dekady7.
Ilustracja w jednodniówce zjazdu Polskiej Organizacji Wojskowej i legionistów z Zagłębia Dąbrowskiego, Dąbrowa–Sosnowiec, 8–9 grudnia 1928 r.
Źródło: Biblioteka Narodowa
Zdobywcy brązowego medalu olimpijskiego z Los Angeles, 1932 r. Drugi od lewej stoi Władysław Dobrowolski.
Źródło: Narodowe Archiwum Cyfrowe
Z bieżni na planszę
Od końca 1927 r. Dobrowolski związał się z sekcją szermierki AZS Warszawa (przez jakiś czas był prezesem klubu). Postępy robił na tyle szybko, że został zakwalifikowany do udziału w igrzyskach olimpijskich w Los Angeles. Dziennikarze nie potrafili przewidzieć wyniku polskich szablistów – przed wyjazdem do Stanów Zjednoczonych Polacy mieli niewiele okazji, by sprawdzić się w pojedynkach z zagranicznymi rywalami. Wielkie oczekiwania formułowała miejscowa Polonia, która wcześniej bardzo zaangażowała się w zbieranie funduszy na przyjazd rodaków do Kalifornii.
Na igrzyska w Los Angeles szermierze udali się na pokładzie okrętu Pułaski. Dla wielu sportowców było to trudne doświadczenie – ze względu na chorobę morską. Dziennikarze podziwiali znakomitą formę kpt. Dobrowolskiego, który „zniósł podróż najlepiej i nie chorował zupełnie”8. W skład olimpijskiej drużyny szablistów wchodzili ponadto Tadeusz Friedrich, Leszek Lubicz-Nycz, Władysław Segda i Marian Suski.
Rozgrywki potoczyły się w taki sposób, że ostateczne starcie przyszło Polakom stoczyć z gospodarzami igrzysk. Jak podkreślali dziennikarze, naprzeciw Polaków stanęła drużyna u szczytu formy, która „grała va banque”. W decydującym momencie zaciętej walki wydawało się już, że wszelkie atuty są po stronie Stanów Zjednoczonych… Moment oczekiwania, ważenia na szali myśli i czynów, a potem błyskawica – to Polak zadał cios. Na nic parada. Amerykanin sam zdejmuje maskę i składa rycersko gratulacje zwycięzcy spotkania i meczu – relacjonował triumf Polaków „Przegląd Sportowy”. Dziennikarze nie ukrywali, że dzielni szabliści dostarczyli im w Los Angeles wielu wzruszeń: Gładkie zwycięstwo przechodzi często bez wrażenia. Walka do ostatniego tchu, ten najbardziej emocjonujący element sportu, zostawia w naszej pamięci niezatarte ślady9.
Kpt. Władysław Dobrowolski (pierwszy z prawej) jako sędzia na szermierczych mistrzostwach armii w Krakowie, kwiecień 1934 r.
Źródło: Narodowe Archiwum Cyfrowe
Polska ekipa na szermierczych mistrzostwach Europy w Warszawie, czerwiec 1934 r. Władysław Dobrowolski czwarty od prawej – z synkiem na ramieniu (Jerzym Dobrowolskim, późniejszym znanym aktorem, reżyserem i satyrykiem).
Źródło: Narodowe Archiwum Cyfrowe
Ilustracje opublikowane w Radio-Informatorze z 1939 r.
Źródło: Biblioteka Narodowa
Trener z radioodbiornika
A teraz wyrzut prawą i lewą nogą: raz, dwa, raz, dwa. Przysiad: raz, dwa, trzy. Bohater filmu, starszy pan w pasiastej piżamie, staje obok łóżka i posłusznie wykonuje komendy płynące z radioodbiornika. Towarzyszy im wesoła muzyka, której rytm ułatwia wykonywanie ćwiczeń. Twórcy filmu Piętro wyżej z 1937 r. w dowcipny sposób ukazali element zwykłego życia wielu Polaków, którzy dzień zaczynali od gimnastyki z Polskim Radiem. Radio spełnia rolę niezastąpioną – przekonywano. – Daje wszystkim bezpłatnego trenera, który codziennie umożliwia troskę o fizyczną kondycję. 15 minut gimnastyki porannej – to środek, który – gdy jest stosowany systematycznie – może usunąć wiele złych skutków warunków mieszkaniowych, braku ruchu, nieracjonalnego odżywiania10.
Twórcą polskiej gimnastyki radiowej, formatu znanego wcześniej m.in. w krajach skandynawskich, był olimpijczyk Władysław Dobrowolski. Opracował program, który w ciągu zaledwie kwadransa pozwalał rozgrzać najważniejsze mięśnie i z samego rana dostarczał dawkę dobrej energii na cały dzień. Krótki trening według koncepcji Dobrowolskiego zyskał dużą popularność. Najwytrwalsi codziennie tuż po szóstej rano otwierali na oścież okna, przekręcali pokrętło radioodbiornika i przystępowali do gimnastyki. Jest łatwa, przyjemna, nie wymaga specjalnych przyrządów, a ćwiczenia są tak ułożone, że ani wiek, ani budowa fizyczna nie jest dla uprawiania radiowych ćwiczeń żadną przeszkodą. […] Jest to gimnastyka domowa, która ma na celu nie przygotowanie rekordzistów i rekordzistek, ale osiągnięcie przez ćwiczących doskonałej i harmonijnej kondycji11.
Wychodząc naprzeciw oczekiwaniom słuchaczy, Dobrowolski wydał nawet broszurkę 15 minut gimnastyki porannej. Teraz ćwiczyć mogli także ci, którzy nie mieli w mieszkaniu odbiornika. Bez względu na warunki wyjściowe kpt. Dobrowolski zachęcał wszystkich, by przystąpili „do ataku” – w walce o zdrowie i lepsze samopoczucie.
Anegdota z życia wzięta opublikowana w rubryce Zgrzyty i trzaski dwutygodnika „Radio dla Wszystkich”, nr 23/1939 (fading oznacza zanikanie sygnału) i fragment ogólnopolskiego programu Polskiego Radia opublikowany w dwutygodniku „Radio dla Wszystkich”, nr 5/1939.
Źródło: Biblioteka Narodowa
Przygotowania do igrzysk olimpijskich w Berlinie. Czwarty od lewej Władysław Dobrowolski. Warszawa, lipiec 1936 r.
Źródło: Narodowe Archiwum Cyfrowe
Ostatnia lekcja
Ulubiony trener Polaków z sukcesami kontynuował sportową karierę. Dwukrotnie zdobył tytuł wicemistrza kraju w szabli (w latach 1932 i 1935), a także jako pierwszy Polak w historii walczył w finale mistrzostw Europy w tej dyscyplinie, odbywających się w 1934 r. w Warszawie12. Przekonaliśmy się naocznie, że Polacy należą istotnie do extra klasy europejskiej, zarówno zespołowo, jak i indywidualnie. Mówiły o tem nie tylko suche wyniki spotkań, lecz i postawa, jaką szabliści nasi zajmowali stale na planszach wobec wirtuozów włoskich czy węgierskich13 – podkreślał „Kurjer Warszawski”.
W 1936 r. Dobrowolski pojechał na swoje trzecie igrzyska – niestety polscy szabliści nie powtórzyli sukcesu i zakończyli udział w turnieju drużynowym tuż za podium, na czwartym miejscu.
Jednym z ostatnich indywidualnych triumfów był dla Dobrowolskiego tytuł mistrza armii zdobyty w kwietniu 1937 r. Dobrowolski, który był z konieczności i kierownikiem zawodów, i ich uczestnikiem, a więc nie miał ani chwili spokoju, ani sekundy odprężenia nerwowego – a mimo to zdołał zdobyć mistrzostwo w szabli – cieszy się przede wszystkim z tego, że to się już skończyło. Poza tym milczy z uśmiechem na ustach; nie wypada mu powiedzieć, że jest ogromnie zadowolony, iż się tak pięknie spisał i jako organizator, i jako zawodnik…14 – pisała „Polska Zbrojna”.
Chwilę wcześniej został awansowany do stopnia majora piechoty. Końcówka lat 30. upłynęła w kraju pod znakiem przygotowań do wojny, która wydawała się nieuchronna. W marcu i kwietniu 1939 r. mjr Dobrowolski udał się na ostatni objazd polskich miast z pokazami swoich radiowych treningów. Z Warszawy ruszył do Poznania, Katowic, Lwowa, Wilna i Łodzi. Ćwiczenia prezentował, rzecz jasna, osobiście15. Okazało się, że była to ostatnia lekcja gimnastyki dla Polaków przed kataklizmem, który miał nastąpić jesienią…
Walka Władysława Dobrowolskiego z Giulio Gaudinim na igrzyskach olimpijskich w Berlinie, sierpień 1936 r.
Źródło: Narodowe Archiwum Cyfrowe
Wojna i powrót do sportu
We wrześniu 1939 r. Dobrowolski był dowódcą I batalionu 21. Pułku Piechoty „Dzieci Warszawy”. Walczył w bitwie pod Mławą i w obronie Modlina, a następnie stolicy. Gdy polskie wojsko zostało rozbite, ówczesny dowódca pułku, płk Stanisław Sosabowski, przekazał mjr. Dobrowolskiemu dowodzenie. Jednostka dostała się do niewoli niemieckiej. Dobrowolski przebywał m.in. w oflagach Nimburg, Itzehoe, Sandbostel i Lubeka. Nawet tam dawała o sobie znać jego dusza sportowca – organizował zajęcia wychowania fizycznego dla towarzyszy niedoli16.
Po wojnie wrócił do kraju i do szermierki (ze względu na sprzeciw Urzędu Bezpieczeństwa nie wziął udziału w Igrzyskach Olimpijskich w 1948 r. w Londynie)17. Trenował do 54. roku życia! W 1948 r. wydał wyjątkową książkę, szczegółowy raport z olimpijskich zmagań Polaków w latach 1924–1936. Czy przeczuwał, że wkrótce dopisze kolejny rozdział Polski na Igrzyskach Olimpijskich, tym razem jako trener?
W roli szkoleniowca RKS Marymont spełniał się w stu procentach. Wychował wybitnych następców: multimedalistę (podwójnego mistrza) igrzysk olimpijskich Witolda Woydę oraz dwukrotnego medalistę Ryszarda Parulskiego. Interesował się także innymi dyscyplinami. Pisał podręczniki dla lekkoatletów, a w 1957 r. został pierwszym prezesem… Polskiego Związku Sportów Saneczkowych18.
W ciągu swojego życia Dobrowolski był wielokrotnie odznaczany – m.in. Krzyżem Srebrnym Orderu Wojennego Virtuti Militari, Krzyżem Niepodległości, Krzyżem Walecznych, Medalem Pamiątkowym za Wojnę 1918–1921 i Medalem Dziesięciolecia Odzyskanej Niepodległości. Zmarł w Warszawie 25 lutego 1969 r. Jest pochowany na wojskowych Powązkach.